Mogło być lepiej

Na pogodę nie ma rady

Życie czasem zadrwi się z planów, a już szczególnie tych wędkarskich. Od dłuższego czasu przygotowaliśmy się na wyprawę do północnej Norwegii, której celem miały być halibuty. Wszystko ustawiliśmy właśnie pod ten gatunek, zarówno wybór łowiska (wyspa Senja oraz Arviksand) jak i termin wyprawy (koniec sierpnia).

Cały wyjazd zaplanowaliśmy na długie 3 tygodnie wliczając daleki dojazd. I co? I niestety wróciliśmy z Norwegii przed czasem. Powodem była oczywiście fatalna pogoda i brak jakichkolwiek przesłanek na jej poprawę. Przez kilka pierwszych dni jeszcze dało się łowić i udało nam się kilka razy wyjść na otwarte morze. Złowiliśmy jednego halibuta, a drugi znacznie większy spiął się po kilkunastu sekundach holu. Były także dorsze, w tym kilka naprawdę sporych. Jednak z każdym dniem aura stawała się coraz gorsza, a wiatr przybierał na sile. Granicą bezpiecznego pływania po otwartym morzu jest w Norwegii wiatr 6-7 m/s (oczywiście przy założeniu, że dysponujemy dobrą i bezpieczną łodzią), a tymczasem u nas wiało zazwyczaj w okolicy 10 m/s a chwilami dobijało do 18 m/s. To się w Norwegii zdarza i jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Jednak z reguły takie niekorzystne warunki trwają 1-2 dni, które łatwo przeczekać. Nie tym jednak razem niestety. Morze rozhulało się na dobre i wiatr ani myślał słabnąć przez następny tydzień. Cóż było więc robić? Nie było innej rady jak pozwiedzać okolicę, porobić zdjęcia, chodzić na grzyby (było ich prawdziwe zatrzęsienie) i z nieco podkulonym ogonem…wrócić do domów. Ale tak to już jest w życiu. Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z naszymi planami. Mimo wszystko był to dobry wyjazd, na którym wiele się nauczyliśmy i nacieszyliśmy oczy surowym pięknem Północy. A halibuty…nie uciekną! Wracamy za rok.

12.09.2023