Na jakie wyniki możemy liczyć na wyprawach?

Również na zagranicznych łowiskach ryby nie wskakują same do łódek. Kto tak mówi, jest zwykłym szarlatanem nabierającym niedoświadczonych wędkarzy. Aby osiągnąć sukces, trzeba zrozumieć przyrodę, nauczyć się czytać ją jak książkę.

Jest wielka szansa, ale nie ma gwarancji

Zagraniczne łowiska, jakie znajdą Państwo w ofercie biura Eventur, są starannie wyselekcjonowane i niemal wszystkie osobiście przez nas sprawdzone. Mamy więc praktycznie 100% pewności, że w określonych porach roku dają szansę na bardzo dobre wyniki wędkarskie. I znakomita większość naszych klientów takie wyniki osiąga. Nie możemy jednak nikomu zagwarantować, że złowi w trakcie swego urlopu określoną liczbę ryb lub ustanowi nowe życiowe rekordy. Niekiedy zdarza się również, że wyjazd zakończy się wędkarską porażką. Musimy to zaakceptować, gdyż w wędkarstwie nie da się wszystkiego zaprogramować z góry.

Czynniki sukcesu

Wędkarstwo jest sportem, w którym wynik zależy od wielu czynników. Wśród tych od nas zależnych możemy wymienić umiejętności wędkarskie w zakresie techniki (sposób prowadzenia przynęty, długość i celność rzutów, maskowanie się na łowisku etc.) lub taktyki (wybór właściwego łowiska, dobór sprzętu, dobór przynęty, wybór pory łowienia, głębokości łowienia etc.). Jest jednak również cała gama czynników od nas niezależnych, na których wystąpienie nie mamy praktycznie żadnego wpływu. Czynniki te to np. pogoda (temperatura, wiatr, ciśnienie, zachmurzenie), tarło ryb, obecność i ilość pokarmu naturalnego (np. śledzia), ilość ryb i rozkład gatunkowy w łowisku, presja wędkarska na danym łowisku, odłowy sieciowe prowadzone przez rybaków, choroby ryb czy zatrucie środowiska naturalnego. Abyśmy mogli osiągnąć prawdziwy sukces, wiele z tych czynników musi nam sprzyjać.

Piękne są tylko chwile

Do tego dochodzą jeszcze aspekty psychologiczne. Wielu z nas brakuje tak niezbędnej w wędkarstwie pokory i cierpliwości. Zniechęcamy się po kilku godzinach braku brań, a już prawdziwym dramatem jest sytuacja, gdy ryby przez kilka kolejnych dni nie chcą żerować. Doświadczony wędkarz wie jednak, że to w wędkarstwie normalność, że cudowne chwile są dlatego cudowne, że przychodzą nagle i trwają dość krótko. Poza nimi jest zwykła proza życia.

Wędkarstwo ma sens tam, gdzie są ryby

Podstawowy warunek dobrych połowów jest wszakże zawsze jeden: w łowisku muszą być ryby, i to w takiej ilości, która zagwarantuje przy dobrych warunkach atmosferycznych stosunkowo częste brania wielu wędkarzom. Pragnę podkreślić z całym przekonaniem: wybierając się na zagraniczny urlop wędkarski zdecydowanie zwiększamy nasze szanse na sukcesy. Na niepowtarzalne emocje i przeżycia, które zapadną nam w pamięć na zawsze.

Nie od dziś wiadomo, jaki jest stan polskich wód. Dobre połowy można osiągnąć w zasadzie tylko na nielicznych łowiskach specjalnych lub dobrze chronionych licencyjnych odcinkach rzek. Czasem też na Bałtyku lub niektórych słodkowodnych łowiskach dzikich, ale tam chwilowa eksplozja ryb kończy się zwykle najazdem tabunów wędkarzy, co sprawia, że sytuacja szybko wraca do normy…

Dlatego staramy się wyszukać dla Państwa takie zagraniczne łowiska, w których naturalne pogłowie dzikich ryb jest cały czas na dobrym poziomie - takim jak w Polsce przed wieloma laty, o czym wiemy z lektury starych magazynów wędkarskich czy opowiadań naszych dziadków. Gdzie wędkarska presja jest żadna bądź co najwyżej umiarkowana. Gdy do tego dodamy komfortową infrastrukturę turystyczną, czystość i wysoki stopień bezpieczeństwa powstaje produkt o jakim marzy każdy wędkarz.

Zdecydowana większość zadowolona

Tak jak już wspomnieliśmy, nie sposób przewidzieć wyników wędkarskiej wyprawy - choćby wiodła na najbardziej rybne łowiska świata. W gruncie rzeczy to, że nie wiemy, co nas czeka, jest jednym z największych atutów wędkarstwa – powstaje bowiem ulubiony przez nas dreszczyk emocji Jednak nasze biuro po kilku latach działalności na rynku turystyki wędkarskiej może już pokusić się o pewne prognozy dla naszych klientów.

W przeważającej większości wracają oni z wypraw zadowoleni i spełnieni wędkarsko (choć niewielki poziom niedosytu jest zawsze wskazany - napędza nas do dalszego uprawiania naszego hobby). Ale doświadczenie mówi nam również, że pewien odsetek z Państwa uzna swoją wyprawę za nieudaną - głównie ze względu na słabe wyniki wędkarskie.

Trocie i łososie w Europie

Stosunkowo największym ryzykiem obarczone są wyprawy na trocie wędrowne i łososie - ryby rzadkie i prestiżowe, za które większość polskich wędkarzy „dałoby wiele”. Przy ich łowieniu musimy być szczególnie cierpliwi i wyrozumiali dla Matki Natury. Temperatura oraz wiatr mają tu wielkie znaczenie i przy niesprzyjających okolicznościach troć może odpłynąć na kilka dni od brzegu na otwarte morze.

Trzeba tu otwarcie przyznać: przy połowach troci może się zdarzyć tydzień bez ryby - i nie ma znaczenia, jakiego przewodnika wynajmiemy i jakie metody zastosujemy. To w przypadku morskich łososiowatych normalne zjawisko i każdy doświadczony wędkarz trociowy o tym wie. On jednak wie również, że każdy kolejny dzień może wszystko odmienić i naszym łupem może paść ryba, za którą, jak napisał redaktor Kolendowicz, oddałoby się pół życia.

Sumy i sandacze w Hiszpanii

Chimeryczne bywają również wielkie sumy - zarówno na rzece Ebro, jak i zbiornikach zaporowych takich jak np. Caspe.. W ciągu roku bywają długie okresy, kiedy żerują doskonale, ale bywa i tak, że znikają na kilka dni jak kamfora i trudno je skusić do brań niezależnie od stosowanej metody. Niemniej w przypadku suma, podobnie jak przy połowie troci czy łososia, każda wyjęta ryba to wielki sukces i powód do dumy dla wędkarza.

Turyści z wędką często o tym zapominają i oczekują, że na południu Europy sumy będą brały tak często, jak skandynawskie szczupaki. Na branie warto poczekać cierpliwie nawet przez kilka dni, gdyż wąsate drapieżniki mają zazwyczaj rozmiary znacznie przekraczające wszystko, co wielu z Państwa miało kiedykolwiek w życiu na kiju. Rozwiązaniem, które zdecydowanie zwiększa szansę na udane sumowe łowy, jest wyprawa z jednym z naszych przewodników lub zarezerwowanie usług przewodnika na miejscu.

Z sandaczami sprawa nie jest może tak trudna, ale też są lepsze i gorsze dni, a nawet lepsze i gorsze sezony. Systematyczne łowienie tych ryb wymaga jednak sporych umiejętności i wędkarskiego doświadczenia, a sandacze potrafią nierzadko zaskoczyć miejscem swego pobytu i brać na przykład przy pionowych skalnych ścianach, a nie z twardego, żwirowego dna w okolicy podwodnych górek. Niemniej w Hiszpanii bywają w sezonie też takie dni, gdy złowienie kilku sandaczy na osobę jest po prostu dziecinnie proste.

Szczupaki, okonie i sandacze w Skandynawii

Z drugiej strony najmniej ryzykowne są bez wątpienia wyprawy do Szwecji, Norwegii i Finlandii. W przypadku szwedzkich szczupaków, okoni czy sandaczy, które są gatunkami preferowanymi przez polskich wędkarzy, zupełnie nieudany wędkarski urlop z zamiarem ich połowienia to rzadkość. Jednak od czasu do czasu jakaś grupa zamelduje zdecydowanie słabsze wyniki od spodziewanych. Przyczyny, przy założeniu, że wszyscy są doświadczonymi spinningistami, mogą leżeć w pogodzie (bardzo złą pogodą na szczupaki jest słońce i flauta, a także północny lub wschodni wiatr, ciągłe skoki ciśnienia, niska temperatura wody etc.), okresie tarłowym szczupaka (da się wówczas łowić, ale znacznie mniej ryb, choć często zdarzają się sztuki rekordowe), ilości śledzia w szkierowych zatokach i związanymi z tym migracjami ryb.

Pamiętajmy też, że szwedzkie szczupaki, szczególnie w szkierach, dużo pływają i często zmieniają miejsce pobytu. Należy więc ciągle ich poszukiwać i nie sugerować się ubiegłorocznymi miejscami, gdzie najlepiej połowiliśmy. Pamiętajmy też, że ryba przekraczająca metr długości to również w Szwecji spore wydarzenie i nie każdy wędkarz musi złowić ją już na pierwszej czy drugiej wyprawie. No i jeszcze jeden ważny czynnik: zjawisko „przebłyszczenia” wody. Nawet tam, gdzie zdecydowaną większość ryb się wypuszcza, mogą one po intensywnym obławianiu przez kilka tygodni najbardziej typowych ich stanowisk po prostu przestać brać bądź brać bardzo delikatnie, niezauważalnie dla wędkarza. Trzeba wówczas poeksperymentować z innymi przynętami, innym sposobem prowadzenia, a nawet poszukać innych miejsc, choćby znajdowały się one dość daleko od bazy. Zwykle przynosi to sukcesy.

Ryby morskie (dorsze, czarniaki etc.) w Norwegii i Islandii

W przypadku Norwegii nieliczne są przypadki, gdy ryb w ogóle nie ma w okolicy bazy naszych wędkarzy. Teoretycznie może ona wywędrować za pokarmem na otwarte morze, ale wówczas w południowej i środkowej Norwegii zawsze możemy poszukać niezwykle atrakcyjnych wędkarsko rdzawców, które żyją również wewnątrz fiordów w pobliżu stromo wchodzących do wody ścian skalnych. Ryby okazowe, szczególnie dorsze i czarniaki, łowi się przede wszystkim na podwodnych górkach bliżej otwartego morza. A to, czy będziemy mogli tam popłynąć, zależy głównie od pogody. W każdym razie w przypadku niekorzystnych uwarunkowań do dalszego pływania nie powinno być nigdy problemów z połowieniem w fiordach mniejszych kulinarnych dorszy i czarniaków, a także żyjących przy dnie miętusów morskich czyli brosm.

Norwegia północna jest jeszcze lepsza i szansa na rewelacyjne połowy - głównie dorszy i czarniaków, a także halibutów jest tu wyjątkowa. To zdecydowanie najlepsze tereny wędkarskie Europy i jedne z najlepszych na świecie. Niemniej tu także należy poszukać stanowisk okazowych ryb, gdyż nie bytują one wszędzie. A czasem takie poszukiwania mogą nieco potrwać... Osoby niecierpliwe zawsze mają jako alternatywę łowienie mniejszych ryb (1-5 kg) bliżej swych ośrodków. Niezadowoleni klienci to na północy Norwegii absolutna rzadkość, ale musimy uczciwie przyznać, że i w tym rejonie zdarzają się słabsze okresy, kiedy grubszą rybę znaleźć trudniej niż zwykle lub gdy zła pogoda (np. sztorm) w ogóle uniemożliwia wypływanie na morze przez kilka kolejnych dni.

Pstrągi potokowe, szczupaki i okonie w Finlandii

Finlandia jest stosunkowo bezpiecznym wyborem dla tych wszystkich z Państwa, którzy chcą połowić szczupaki, sandacze i okonie w pięknych, pełnych trzcinowisk jeziorach, a także wśród szkierów Wysp Alandzkich i archipelagu Turku. Mało też osób wraca niezadowolonych z wypraw na pstrągowe koski. Nic dziwnego - szansa na rekordowe „kabany” jest tam wyjątkowa.

Laponia – cudowny raj dla wędkarzy

Od jakiegoś czasu staramy się uparcie promować Laponię – osobiście powiem, że to moje ulubione miejsce na ryby. Fakt, że podróż na miejsce trochę trwa – szczególnie w porównaniu do południowej Szwecji – ale wyniki wędkarskie niemal zawsze wynagrodzą nam poniesione trudy. Szczupaków i okoni jest tam znacznie więcej niż w bliższych rejonach Szwecji, wędkarzy jak na lekarstwo, a przyroda dzika i upajająca swym surowym pięknem.

Fakt, że o ryby metrowe może tam trudniej niż w bałtyckich szkierach czy na wielkich jeziorach środkowej Szwecji, ale uparty wędkarz zwykle doczeka się swoich szans. Natomiast ryb małych, średnich i całkiem sporych - ale nie rekordowych - są takie ilości, że czasem brania mogą przyprawić nas o zawrót głowy. Oczywiście i tam zdarzają się dni trudniejsze, ale ryzyko nieudanego wyjazdu jest naprawdę małe. Wielkim atutem Laponii jest mnogość gatunków – gdy szczupaki akurat nie dopiszą (choć to rzadkie zjawisko), możemy spróbować połowów okoni, pstrągów potokowych, lipieni, palii, jazi, a nawet atlantyckich łososi. Łowisk jest zawsze w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od miejsca zakwaterowania – niepotykana wprost mnogość.

Na szczupaki i pstrągi do Irlandii

Coraz modniejsza w ostatnich latach staje się Irlandia. Spora w tym zasługa naszych rodaków pracujących na Wyspach Brytyjskich, którzy w wolnych chwilach testują tamtejsze łowiska. Do najlepszych z nich należą wielkie irlandzkie jeziora: Corrib, Ree, Mask czy Derg. Zapraszamy nad te wody na połów metrowych szczupaków, których tam wyjątkowo dużo, a także gigantycznych jeziorowych pstrągów zwanych feroksami. Naszymi partnerami są dwaj znakomici przewodnicy Jacek Gorny i Tomek Kurman, z którymi trudno zaliczyć nieudany dzień. To absolutna przewodnicka ekstraklasa.

Wyprawy do Irlandii są nieco droższe niż do Skandynawii, ale naprawdę warto spróbować! Nagrodą może być rekordowa ryba, o czym przekonało się już wielu naszych klientów. Na irlandzkich jeziorach łowimy na spinning, trolling i sztuczną muchę. Obecność naszych kolegów Tomka i Jacka zapewnia nie tylko zwiększenie szans na piękny połów (bez dobrych „gajdów” trudno o sukces np. na jeziorze Corrib), ale także gwarantuje spora dawkę wiedzy o pięknej Irlandii, w której mieszkają już od wielu lat. A obiady spożywane wspólnie na śródjeziornych wyspach są znakomitym dopełnieniem każdego wędkarskiego dnia.

Pstrągowe wody na południu Europy

Istnieje pewna kategoria wyjazdów, które są już dla nas dość egzotyczne, choć ciągle odbywają się w granicach naszego kontynentu. Mam na myśli wyprawy na Bałkany - do Słowenii, Chorwacji, Bośni i Hercegowiny czy Czarnogóry, a także na hiszpańskie i włoskie łowisk a pstrągowe. To kraje o bardzo barwnej kulturze, dysponujące fenomenalnymi widokami (góry i morze) oraz bardzo smaczną kuchnią. Bałkańskie rzeki są pełne pstrągów, głowacic i lipieni, które łowi się głównie na sztuczną muchę. Zaskakująco przyzwoita jest tamtejsza baza turystyczna, a ceny jak na Europę przystępne (szczególnie w Bośni i Czarnogórze). Z kolei rzeki w Hiszpanii i północnych Włoszech dają szansę na złowienie bardzo dużych pstrągów potokowych i marmurkowych – w tym również na spinning.

Udane wędkowanie na Bałkanach, we Włoszech i Hiszpanii jest uzależnione głównie od pogody i stanu wody w górskich rzekach. Jeśli tu spełnione jest pewne minimum, wyniki niemal gwarantowane! Jednak gdy woda nagle podniesie się w wyniku silnych opadów, wędkowanie może być trudne lub w ogóle niemożliwe. Drugim ważnym czynnikiem jest pomoc przewodnika – warto z niej skorzystać przynajmniej na początku, aby zaczerpnąć podstawowych informacji odnośnie do taktyki łowienia, przynęt i potencjalnych stanowisk ryb.

Łososie, pstrągi i jesiotry w Ameryce Północnej

Wreszcie wyprawy za ocean - do Kanady czy na Alaskę, a także na Grenlandię. Tam mamy miejsca, gdzie jesteśmy niemal pewni sukcesu wędkarzy. To np. słynąca z gigantycznych jesiotrów rzeka Fraser czy cudowne jeziora Jukonu, pełne walecznych i pięknie ubarwionych palii. No i rzeki, jak Skeena czy Kitimat, które w okresie tarłowego ciągu łososi i steelheadów zamieniają się w najlepsze łowiska świata. Z kolei na największej wyspie świata Grenlandii nie ma zwykle problemów z połowami arktycznych palii. Kwestia jest tylko jedna: czy łowione ryby będziemy liczyć na dziesiątki, czy na setki...

Daleki Wschód

Od sezonu 2019 jednym z hitów naszej oferty jest Kamczatka. Tamtejsze rzeki wprost kipią od ryb, a mnogość gatunkowa daje wędkarzom wielkie pole do popisu. Gdy tylko nie odczuwamy nadmiernego lęku przed niedźwiedziami (spotkania są częste, ale gdy jesteśmy pod opieką przewodnika – praktycznie zawsze niegroźne), możemy wyłowić się do przysłowiowego „bólu rąk” łososi pacyficznych, palii i pstrągów. Szyki może pokrzyżować nam jedynie nagły przybór wody w głównej rzece, ale wówczas nasi rosyjscy przyjaciele i tak starają się o alternatywne łowiska w dopływach. Ryzyko nieudanej wyprawy – choć realnie istnieje – jest więc mimo wszystko minimalne. A gdy poziom wody jest dobry, liczne brania praktycznie gwarantowane!

Patagonia

To jeszcze jeden kierunek z gatunku „pewniaków” – mamy tam jeziora i rzeki, gdzie łowienie dużych pstrągów niemal nigdy nie nastręcza wielu problemów. Jedynym znakiem zapytania jest siła wiatru, który wieje tam zawsze. Gdy przekroczy pewien poziom, może znacznie utrudnić łowienie, a w zasadzie wykonywanie rzutów muchówką. No, ale w trakcie tygodniowego pobytu jest prawie pewne, że znajdą się i lepsze momenty pogodowe, kiedy będziemy mogli „odkuć się” i wyłowić do syta pięknych, silnych ryb.

Tropikalna egzotyka

Na koniec parę zdań o wyprawach egzotycznych. Pod tym terminem kryją się głównie wycieczki do odległych miejsc, takich jak Kostaryka, Belize, Panama, Brazylia, Madagaskar, Andamany czy Kenia. Łowimy tam zarówno gatunki morskie (w tym legendarne żaglice, marliny, tuńczyki) jak i słodkowodne (np. peacock bassy w Amazonii). Różne mogą być techniki połowu – od klasycznej metody „big game”, którą uwielbiał choćby Ernest Hemingway (polega na ciągnięciu przynęt w trollingu za sporych rozmiarów łodzią), poprzez metodę żywcową, spinning i popping, aż po sztuczną muchę.

To fantastyczna przygoda, pozwalająca wędkarzom nie tylko na przeżycie wielkich emocji, ale również na poznanie innych kultur i stref przyrodniczych naszej planety. Wyniki na takich wyprawach są z reguły co najmniej przyzwoite, często bardzo dobre, a niekiedy wręcz fantastyczne. Szyki może popsuć jedynie pogoda (sztorm, huragan, wysoki stan rzeki) lub jakiś trudny do przewidzenia biologiczny kataklizm. Choć skumulowanie niesprzyjających czynników to rzadkość, nigdy nie można tego wykluczyć.

Podsumowując ten tekst pragnę uczciwie przestrzec wszystkich wędkarzy przed oczekiwaniem na łatwy sukces oraz pokładaniem nadmiernej nadziei w tym, że gruby portfel zawsze i w każdych okolicznościach może zapewnić nam okazowe ryby bez większego wysiłku. Do dobrych wyników, oprócz wyboru właściwych łowisk, prowadzą przede wszystkim: wytrwałość, ambicja, dobra kondycja fizyczna, odporność na niesprzyjające warunki, wędkarska wiedza i technika, a także umiejętność obserwowania przyrody i wyciągania z tych obserwacji logicznych wniosków.

Przysłowiowy „łut szczęścia” też zawsze nam się przyda. Szczególnie w kontekście warunków pogodowych, które w wielu przypadkach są czynnikiem wręcz decydującym.

Piotr Motyka
Dyrektor Biura Turystyki Wędkarskiej Eventur Fishing


Nasi konsultanci

Maciek Rogowiecki Tomasz Wieczorek

Siedziba biura

EVENTUR FISHING
ul. Roentgena 23 lok. 21, III piętro
02-781 Warszawa

biuro czynne od poniedziałku do piątku w godzinach 09.00-17.00

telefon: + 48 22 894 58 12
faks: + 48 22 894 58 16