O łowisku

Previous Next

Juttern leży w południowej Szwecji, około 20 kilometrów od miasteczka Vimmerby. Jest to dość duże jezioro ze średnio urozmaiconą linią brzegową. Woda obfituje w kapitalne okazy sandacza, okonia oraz szczupaka. Miejsce idealne na wędkarski urlop oraz rodzinne wakacje...

Blaty, półki, uskoki...

Pomimo, że Juttern oferuje trochę tzw. "trzcinowych" miejscówek (szczególnie w swojej północnej części), to jednak należy do jezior, które preferują wędkarzy dobrze czujących się poza zasięgiem brzegu. Woda obfituje w głębokie na kilka-kilkanaście metrów rozległe półki i blaty. Łowienie w takich miejscach może nie jest proste, ale przy odrobinie cierpliwości i wprawy potrafi przynieść o wiele lepsze efekty, niż obławianie tylko strefy przybrzeżnej. Osobom, które nie czują się zbyt dobrze podczas spinningowania na otwartej wodzie, polecamy trolling.

Jezioro Juttern to przede wszystkim łowisko sandacza i wędkarzom szukającym właśnie tych ryb polecamy je szczególnie. Jeżeli jednak ktoś oprócz poławiania "mętnookich" będzie chciał zapolować na okonie i szczupaki, też powinien być usatysfakcjonowany. Biorąc pod uwagę świetne zakwaterowanie, znakomite i bezpieczne łodzie, piękną okolice (lasy) oraz niewielką plażę (obok przystani), miejsce to uznamy za idealne również na rodzinne wakacje. Warto wspomnieć, że właściciel oferuje także znakomitą wędkarską łódź przystosowaną dla wędkarzy poruszających się na wózkach inwalidzkich.

Testowe łowy

Nasze testowe wędkowanie zaliczyliśmy w drugiej połowie września 2013 roku. Na rozpracowanie jeziora Juttern mieliśmy zaledwie trzy i pół dnia. W naszym składzie był jednak wybitny wędkarz - Mistrz Polski i wieloletni członek kadry narodowej w spinningu Grzegorz Zarębski. Pierwszy dzień potwierdził, że jego obecność to bardzo sprzyjająca okoliczność. Podczas gdy jedna łódź zakończyła rozpoznawczą sesję praktycznie "na zero", łódź Grześka miała na rozkładzie kilkanaście sandaczy i blisko drugie tyle okoni. Na szczęście wieczorne konsultacje i wymiana spostrzeżeń spowodowały, że następne trzy dni były owocne dla obu jednostek.

To tylko potwierdza, że jeziora tego typu (gdzie łowi się raczej na blatach w dalszej odległości od strefy przybrzeżnej) wymagają większej wytrwałości w poszukiwaniu skutecznej metody i potencjalnych miejscówek. Nieoceniona jest też współpraca między łodziami (informacje o głębokościach i charakterystyce miejsc w których znalazło się ryby), jeżeli oczywiście mamy taką możliwość. Każdego z następnych dni udawało nam się przechytrzyć po kilkanaście sandaczy (nie licząc Grześka, który łowił po kilkadziesiąt tych ryb dziennie). Łowiliśmy głównie ryby w przedziale 40-50 centymetrów, ale trafiło się też kilka "rodzynków" powyżej 60 centymetrów. Największy sandacz miał blisko 70 cm.

Jeden z wielu sandaczy złowionych na testowej wyprawie.

Jak wynika z relacji naszych znajomych Szwedów w Juttern regularnie trafiają się "mętnookie" przekraczające nawet 80 centymetrów. Największa złowiona w 2012 sztuka miała ponad 10 kilo masy! Jednak nie samymi sandaczami Juttern stoi. Podczas naszego testu udało się złowić całą masę okoni i szczupaków pomimo, iż na te gatunki w ogóle się nie nastawialiśmy. Wędkarze, których spotkaliśmy ostatniego dnia, mieli na rozkładzie "esoksa" o długości 112 centymetrów, a to już zdecydowanie ryba za którą warto popływać. W jeziorze Juttern każdy znajdzie coś dla siebie. Gorąco to miejsce polecamy zarówno doświadczonym wędkarzom, jak i osobom, które chcą po prostu spędzić miły i spokojny urlop na łonie natury, a przy okazji złowić kilka ciekawych ryb.